Baraniec

Baraniec

sobota, 2 września 2017

Rumunia 2017 - dzień VII

Dzień rozpoczynam od jogi na świeżym powietrzu - dobre i niespełna pół godzinki. Wokół pachnie skoszoną trawą, skąpaną w porannej rosie. 
Szybko i sprawnie spakowani, tuż po śniadaniu ruszamy w naszą dalszą podróż, której celem jest Baile Herculane. Krótki postój w Moldova Veche, drobne zakupy na drogę. 

Pierwsze wrażenia już po kilku kilometrach po wyjeździe z miasta, skąd rozpoczyna się przełomowy odcinek Dunaju, najdłuższy i najgłębszy w Europie. Ten osobliwy, ciągnący się na długości ponad 130 km wąwóz, stanowi jednocześnie granicę pomiędzy Rumunią a Serbią. Specyficzne ukształtowanie terenu z licznymi klifami, skałami i wirami wodnymi przez setki lat było źródłem wielu niebezpieczeństw, a przeprawy na terytorium Rumunii często pochłaniały wiele ofiar. Nawet w okresie komunizmu wielu Rumunów zginęło, próbując przedostać się na drugi brzeg do Serbii. Przełom Dunaju, nazywany jest również Żelaznymi Wrotami, czy Żelazną Bramą.
Obawiałam się o stan drogi, którą mieliśmy przemierzyć naszą trasę - zupełnie niepotrzebnie. Nie dość, że jedzie się po gładkiej nawierzchni, to jeszcze – mimo, że jest okres wakacyjny - jest całkiem pusto.
Po serbskiej stronie, zaraz na wstępie, prezentują się ruiny twierdzy Golubac, zbudowanej w XIV w. Z miejscem tym związana jest historia rycerza Zawiszy Czarnego, który podczas wojny z Imperium Osmańskim w 1428 roku, wsławił się swym bohaterstwem, osłaniając odwrót wojsk Zygmunta Luksemburskiego.
ruiny twierdzy Golubac

Przed miejscowością Berzasca zatrzymujemy się na chwilę, zjeżdżając w boczną dróżkę, skąd można przyjrzeć się ciekawej konstrukcji kompleksu rekreacyjnego Egreta. To szeregowa zabudowa małych, połączonych drewnianym podestem domków, wyrastających niemalże z wód Dunaju, których lustro wyraźnie upodobały sobie ptaki, odpoczywając tu, żerując czy gniazdując.
okolice obok kompleksu Egreta

Jadąc zwracamy uwagę na równie malowniczy charakter drogi po serbskiej stronie, której atrakcyjność, nie ujmując Rumunii, niewątpliwe podnoszą liczne tunele, wydrążone w skale.
w okolicy miejscowości Cozla

Tuż za miejscowością Svinita, w najbardziej wciętej na południe części nurtu, wyłaniają się z wody pojedyncze wieże ruiny zamku Trikulektórej nazwa w języku tureckim oznacza trzy wieże. Twierdza, która miała powstrzymać najazd Imperium Ottomańskiego, została ostatecznie zatopiona po wybudowaniu tamy na Dunaju. Obecnie można zobaczyć tylko dwie, trudno jednak nawet pobieżnie je ogarnąć wzrokiem, nie mówiąc o jakimkolwiek dotarciu do nich. Trzecia z wież wyłania się tylko w okresie obniżonego poziomu wody.
Ruiny twierdzy Trikule

A my zbliżamy się coraz bardziej do tego odcinka przełomu, w której koryto rzeki zwęża się do niespełna 150m. To część Parku Krajobrazowego Żelazne Wrota, której głównymi atrakcjami są Zatoka Dunaju (Cazanele Dunarii) i niezwykle malownicze trasy turystyczne Ciucarul Le Mic i Ciucarul Le Mare, poprowadzone krawędzią urwiska, w części zwanych Wielkimi Kotłami (Cazanele Mari), czy Małymi Kotłami (Cazanele Mici). Szczególnie imponujące są wapienne ściany sterczące po serbskiej stronie, na wysokość nawet powyżej 700m. Najwyższy ze szczytów to Veliki Strbac (768m n.p.m.).
Wybieramy, zajmujący niespełna dwie godziny, szlak wyznaczony przez żółte trójkąty. Z kilku punktów widokowych roztaczają się fenomenalne widoki na wspomniane Małe i Wielkie Kotły, Zatokę Dunaju. Wysiłek włożony w trud podejścia jest tego naprawdę wart.
Ciucari Mare - wyjątkowy spacer szlakiem żółtych trójkątów 

niemalże wisząc nad Zatoką Dunaju


Po naszej wycieczce podjeżdżamy jeszcze pod Małe Kotły, których główną atrakcją jest wykuta w skale ogromna podobizna Decebala, ostatniego króla Dacji, walczącego z cesarzem rzymskim Trajanem (Chipul lui Decebal). Jest to największa rzeźba skalna w Europie. Nad jej wykuciem pracowało ponoć 12 rzeźbiarzy alpinistów przez 10 lat (do 2004 r.), a całkowity koszt wyniósł ponad milion dolarów. 
Tuż obok, przy samej drodze, stoi niemalże zawieszony nad wodą monastyr Mraconia. Oryginalny budynek klasztoru został zniszczony podczas wojny rosyjsko-austriacko-tureckiej w XVIII w., a jego ruiny wyłaniają się z wody gdy poziom Dunaju ulega obniżeniu.
Stąd też można skorzystać z licznych rejsów organizowanych przez miejscowych właścicieli motorówek.
Nieco jednak zmęczeni decydujemy się jechać dalej, robiąc jeszcze zakupy spożywcze w leżącej w pobliżu miejscowości Orszowa.
Mraconia i rzeźba Decebala

Do Baila Herculane jest już zaledwie 20km. Kończy się też nasza przygoda z Dunajem. Trasa odbija zdecydowanie na północ w stronę doliny rzeki Cerna.

Nasze kolejne miejsce noclegowe na najbliższe dwa dni to pensjonat La Dolce Vita. Po rozpakowaniu się ruszamy w poszukiwaniu restauracji Cuibul Viselor, poleconej przez panią w recepcji. Nie dość, że obsługuje nas przemiły kelner, to mamy przyjemność zjeść wyśmienity, prawdziwie rumuński obiad. Pokusiłam się o przetłumaczenie w internetowym translatorze nazwy restauracji – wygląda na to, że jedliśmy w "gnieździe marzeń" ;-))
Na więcej nie mamy już siły, więc przez dalszą część popołudnia i wieczór oddajemy się lenistwu w pensjonacie, który dosłownie tonie w zieleni.  
La Dolce Vita ;-)

u góry: restauracja, w której gościliśmy dwa popołudnia - Cuibul Viselor, poniżej zabudowa mniej turystycznej części Baile Herculane... a dookoła skąpane w słońcu skały
ciorba de burta, czyli flaczki (ulubiona zupa Piotrka podczas wyjazdu) i przykład typowego rumuńskiego dania głównego 

foto: Krzysiek, ja okazjonalnie ;-)

1 komentarz: